seledyn.com.pl

  • Home
  • seledyn.com.pl

seledyn.com.pl Contact information, map and directions, contact form, opening hours, services, ratings, photos, videos and announcements from seledyn.com.pl, Travel Company, .

A jednak można polubić Bałtyk….latem.No ten nasz narodowy, to w okresie letnim jest nie do przyjęcia, choć są miejsca gd...
06/09/2024

A jednak można polubić Bałtyk….latem.

No ten nasz narodowy, to w okresie letnim jest nie do przyjęcia, choć są miejsca gdzie można pojechać, ale to tajemnica😉

Mieliśmy wyskoczyć z Marcelem na dwie/trzy noce gdzieś na piękne zachodniopomorskie lasy i jeziora ale zdecydowaliśmy, że jak już możemy śmigać na dwie ręce za kółkiem, to ruszyliśmy wybrzeżem Bałtyku Litwy/Łotwy i Estonii na mniejszy tydzień.

Trochę, trzeba przyznać, zrobiliśmy sobie „wakacje w siodle”, bo natrzaskaliśmy kilometrów jak kobyła ogonem gzów, ale było cudownie spędzić z synem te parę dni w śmierdelniku, bo wnętrze auta już na koniec miało swój własny ekosystem , bo dwóch chłopów bez klimy w 30 stopniowych upałach, naprawdę potrafi zmienić tapicerkę w chlewik.

A wracając do wybrzeża, to coś niesamowitego, czysto, pusto i niesamowicie przestrzennie, co kocham bezgranicznie i dla kochających morze nie ma lepszego w zasięgu jednodniowego dojazdu.

Spanie na plażach, wywalenie bebzonów na piachach i dyskusje kończące się siarczystą „kurwą” 😉 to piękna sprawa.
Podobno, jak Aga twierdzi „zdrowa relacja ojca z synem, to napierdalnka „😉😂.

Boska jazda, ale przyznać muszę, że nasza Toyotka to trochę przerost formy nad treścią była, w tym sensie, że jako mierny wielbiciel kamperów, to chyba jednak ta trasa idealna na kampera była.

Najcudowniejsze w tym aucie jest to, że plan schodzi na dalszy plan a wszystko jest kwestią chęci, zatankowania i chwilk...
20/08/2024

Najcudowniejsze w tym aucie jest to, że plan schodzi na dalszy plan a wszystko jest kwestią chęci, zatankowania i chwilki wolnego czasu, żeby oddychać i się niczym nie martwić.
Sypialnia, jadalnia dupowoz,, prysznic fajne nagłośnienie, i woda z nieszczelnego szyberdachu na ryju jak za mocno leje. Tyle, że kto by się tym przejmował.

W zeszłym roku Rumunia 🇷🇴 właśnie taka była, a ja chyba długo czekałem na czas kiedy wstajesz nie wiesz gdzie jedziesz, jest azymut ale generalnie zero planu. Dokładnie tak bez planu, spędzałem każde wakacje pod Pajęcznem i po w pytę latach w końcu poczułem tak samo.

A wszytko” bez planu” zawsze kończyło się u mnie takim kosmosem i wspomina się je najbardziej.

Wtedy, tzn rok temu był niemiłosierny upał, jechaliśmy w stronę granicy ukraińskiej i już język był bardziej ukraiński jak rumuński i tylko czysty przypadek kiedy weszliśmy po lody do małego sklepiku i może coś więcej jak lody ale nie pamiętam, w każdym razie babka pyta w ukraińskim języku czy jedziemy nad jeziorko w górach, jak nie, to mamy się nie pchać do parku narodowego bo tam nic nie ma a mamy sobie skoczyć nad to jeziorko.

Babka w tym sklepiku dała nam klucz do raju, naprawdę, zostaliśmy w górach dwa dni, w totalnej głuszy, ze świadomością bliskiego spotkania z niedźwiedziami z gapieniem się z góry przez prawie cały dzień na ptaszydła, które szybowały pod stopami. Wpieprzając jagody i czując się, że nie ma w danej chwili lepszego miejsca na Ziemi.
Wszystko dlatego, że ktoś, akurat w tym sklepiku zobaczył na gębach naszych coś co sprawiło, że musiał nas tam wysłać 😉

Bez planu skręciłem kilka lat wcześniej z Marcelem na półkę skalną i po godzinie jazdy już byłem zdrowo zesrany, że jeśli z naprzeciwka coś pojedzie to ja nie mam pojęcia co zrobić i jak się wycofać.

Bez planu z chłopakami Mikielem i Mazurem po nocnej walce z gorzałą i Serbami, skręciliśmy podczas deszczu w las i zaczęliśmy zjeżdżać w dół wąską ścieżką, która się w końcu skończyła a stok stał się tak mokry, że nie było mowy o powrocie na górę więc 3 km zajęły nam 7 godzin walki z siekierami podkładaniem pod koła wszystkiego co się da aby na dosłownie milimetry przecisnąć auto na sam dół. Niewiarygodna walka fizyczna.

Bez planu znowu z Marcelem wylądowaliśmy u Arabów gdzie na Saharze na zewnątrz padał śnieg, Marcel grzał się w kominku, arab wytargał skądś whisky a Maroko wygrało puchar Afryki .

Bez planu zupełnie wylądowałem z Lenusia wtedy 11 letnią w Kolumbii w dżungli o 1 w nocy bujając się na wielkim linowym moście gdzie kilkunastokolowe ciężarówki jeździły z towarem a cały most kiwał się Suski z rozumem.

Bez planu łapaliśmy z Mazurem na stopa barki po Bajkale i też bez planu chcieliśmy przejść tajgę na drugą stronę góry ale zatrzymał nas deszcz i w środku nad rzeką spędziliśmy w szałasie 3 dni wpieprzając grzyby i dusząc się dymem z paleniska.

Bez planu wylądowaliśmy z Grzesiem w nocnym imprezowym świecie Tunisu a wcześniej zaliczając posterunek policji na parę godzin 😉

Bez planu znowu z Marcelem wykręcaliśmy autem na półce skalnej gór Rif bo po godzinie jazdy okazało się że to ślepa droga, to wykręcanie na 15 razy po 10 cm śniło mi się potem długo czas.

I aż trudno wyliczać te wszystkie „bez planu „ a było ich niewiarygodnie dużo.

I te wszystkie rzeczy bez planu byłyby niczym gdyby nie wspaniali kompani i żaden/a z nich nigdy nie spękali a bywało grubo 😉😉

Bez planu właśnie, zdzwoniłem się z synem i tak ruszam z Marcelem na parę dni wybrzeżem Litwy, Łotwy i Estoni, mając nadzieję na morze, bynajmniej parawanów.

Kurewsko się cieszę ❤️❤️i kurewsko tego potrzebuje ❤️❤️

23/06/2024

Pierwsze podróże Syreną R25 z moim tatą.

Tata miał fajną pracę, latem śmigał Syreną służbową Bosto po całym obecnym kujawsko-pomorskim i zbierał próbki gleby, oznaczał je i archiwizował na czasy zimowe kiedy to brał do domu całą robotę i nanosił te wszystkie badania na mapy. Pracował w „Biurze Projektów Melioracji Wodnych” w Bydgoszczy. Czasami mnie smarkacza brał jak nie było co ze mną zrobić , sadzali mnie przy kreślarskim biurku i gryzdałem jak opętany. A jak się nudziłem to gapiłem się na ulicę i patrzyłem z góry jak zapierdzielają trabanty, maluchy i żuki. Jest nawet takie prawdopodobieństwo, że mogłem wygapić przyszłego teścia, który naprzeciwko miał swój wydział, chociaż znając jego i jego miłość do świń, to pewnie siedział zamknięty w jakimś gabinecie uczelnianym i pisał następny doktorat z hodowli, jak twierdzi najinteligentniejszego ze zwierząt hodowlanych.

Wracając do taty, te zimy były obłędne. Rozkładał rano wszystkie te mapy nanosił, kreślił, my wracaliśmy ze szkoły i mogliśmy mu kolorować, głównie łąki na zielono, ale był czad. Takich ołówków i kredek, liniałków, cyrkli i różnych przyrządów ze szkiełkami powiększającymi nie miał nikt !!! Nikt i koniec, miał je tylko mój tata, były zajebiste. Miał też fantastyczne ciężarki do trzymania rogów mapy, takie z meszkiem pod spodem aby nie uszkodziły mapy a jednocześnie trzymały je mocno, miał trzy takie. Czwartą była wieka nakrętka z jakiegoś pociągu czy innego ustrojstwa, i tam zawsze oparty był palący się CARMEN. Co za zapach. Jak tata jarał fajki to było gęsto.

W tym naszym mieszkaniu na Towarowej były jeszcze piece a w kuchni „westfalaka” z fajerkami, więc często piekł nam wieczorami na nich chleb i te podpiekane kromki smarował grubo masłem i sypał solą. Nie jadłem w życiu już potem nic lepszego.

Latem pakował te swoje świdry do Syreny brał ze sobą robotnika do wiercenia w ziemi (wszystko ręcznie), Pana Warsińskiego, człowiek orkiestra, to on też zatłukł świnię Kasię na moją pierwszą komunię i zrobił kaszanki jak dla pułku wojska co najmniej, i wyjeżdżał na parę miesięcy oczywiście wracając co tydzień, dwa na dwa trzy dni do domu.
Przyszedł jednak dzień gdzie tata zaproponował mi, żebym się z nim wybrał na parę dni, w teren, jak to mówił. Było cholernie gorące lato a ja pozbawiłem pana Warsińskiego pracy ( na dwa tygodnie). Chyba skończyłem wtedy drugą klasę albo trzecią, wsiadłem do Syreny obok taty, oczywiście bez pasów, odkręciliśmy szyby tata zajarał Carmena i poszliśmy z warkotem w świat. Uwielbiałem jak zimna Syrena zostawiała chmurę spalonego oleju z benzyną oznajmiając światu, że właśnie opuszcza Towarową.

Tego lata miałem swoją pierwszą w życiu pracę za kasę, ponieważ byłem za mały żeby utrzymać te świdry a co dopiero wiercić nimi w ziemi to ja byłem inżynierem a tata wiercił. Spisywałem na kartach dyktowane symbole, tata pakował je do woreczków opisywał a ja układałem w Syrenie.

Nigdy bym nie zajechał do Wąwelna, Mroczy, Wąbrzeźna nie spał w niezliczonej ilości dworków ( wszak to były siedziby PGRów a tam robiliśmy odwierty) a na koniec wyprawy w nocy pukał do zamku w Golubiu Dobrzyniu, który jeszcze nie był wypasionym hotelem ale już oferował noclegi. Dla takiego smarka wyjść rano na dziedziniec to nogi miękły.

Dwa razy wymienialiśmy sworznie w kołach (takie bolce) co jakiś czas nam się sucz gotowała, nie było radia, świdry napierdalały niemiłosiernie na pace, na desce pokrytej kurzem pisało się różne wyrazy, tata jarał swoje Carmeny, uwaleni, jakby babcia Basia powiedziała „ jakbyśmy maciorę dydłali”, wróciliśmy do domu, dostałem wypłatę, umyłem się i na parę lat zapomniałem o tej przygodzie.

Tamta wyprawa była moją największą podróżą, którą w życiu odbyłem, woj. bydgoskie było większe jak całe te Ameryki i Rosje razem do kupy wzięte ale dowiedziałem się dopiero o tym jak je zjechałem.

Dzięki tato………

Tenere -pustynia Jest jak kobieta.  W skowronkach tuli cię do snu aby w nocy odwrócić się dupskiem od ciebie, ściągnąć k...
28/02/2024

Tenere -pustynia

Jest jak kobieta.

W skowronkach tuli cię do snu aby w nocy odwrócić się dupskiem od ciebie, ściągnąć kołdrę i dać zmarznąć na kość, a rankiem wcale nie jest oczywistym, że radośnie zaświeci słońce nad wami, równie dobrze może sypnąć piachem w oczy i tak łopotać cię po gębie do samego wieczora, i wtedy zapomnij, że utuli do snu, po prostu od razu bierze kołdrę i marzniesz jak dupsko Eskimosa podczas biegunki ……

Brak słów jak to wszystko opisywać, to dudnienie ciszy w uszach, to jej nawalanie jak śpisz daleko od jakiegokolwiek ruchu poza ruchem powietrza i chyba nie będę za wiele pisał, tylko wspomnę, że kiedy wjeżdża się w przestrzeń gdzie już naprawdę nic nie rośnie, nic kompletnie i ślad innego auta jest tak rzadki, że pierwszy raz czułem przerażenie na sama myśl o tym jak można tu przeżyć jakby coś się wysypało……uhhh strach się bać….

A jeszcze tak jako ciekawostka, a skaranie mam boskie z tym moim Grzesiem, ale czasami siedząc z nim na tym piachu dowiadujesz się np, że Eskimosi, tez Ci od biegunki, maja 17 określeń na śnieg…..

Tuaregowie podobno dwa, ale myśle, że tą drugą nazwę wymyślili nam z czystej zazdrości, że tamci na biały kolor mają 17 …. 😂❤️👀👀

MOHAMED ALI, KRAKOWIACZEK JEDEN I JA Wróciliśmy z tej naszej Sahary po 6 dniach orki po wydmach, pylistych dojazdach i s...
15/02/2024

MOHAMED ALI, KRAKOWIACZEK JEDEN I JA

Wróciliśmy z tej naszej Sahary po 6 dniach orki po wydmach, pylistych dojazdach i skałach.

Śmierdzący jak szympansice w rui, zakurzeni jak zeszyt do muzyki w podstawówce, który mama namiętnie kupowała mi we wrześniu a odnajdywany po 10 miesiącach w tym samym miejscu w czerwcu, pokryty milusią kołderka szarego nalotu.

Podzielę ten surrealistyczny wypad na trzy części a tę poświęcę naszemu Tuaregowi Aliemu.

Parafrazując tekst Kazika „wybrali nam go spośród milionów”, naprawdę trudno uwierzyć, ze nie zrobili wcześniej rekonesansu na fb i nie wysłali nam na tą granice najbardziej zakręconego typa spośród Tuaregow jakiego znaleźli.

Koleś orkiestra, załatwiał wszystko w locie, myślę tu o stertach papierów, które trzeba okazywać na każdym kroku ale to był tylko początek historii bo prawdziwa orkiestra zagrała jak wjechaliśmy w otchłań piachu i skal.

Ali wsiadając do auta, gdzie mieliśmy spędzić 6 dni nie wziął sobie nic do jedzenia, wszsytkie zakupy, które robiliśmy na targu, a kupił tego 3 reklamówki, zostawił w domu dla rodziny i beztrosko wskoczył na tylne siedzenie.

Oczywiście nie był to dla nas problem gotować dla trzech tym bardziej, że żywił się wyłącznie cukrem, którego z kolei my nie wzięliśmy a który wyżebralismy od jakiegoś napotkanego samochodu z turystami, mleko tez sobie skołował od nich no i jeszcze herbatę a kawę od jeszcze innych wode skołował od wojska jak nam zaczęło brakować. Śmiem przypuszczać, że nasze auto, jedyne na obcych blachach jakie jeździło przez te pare dni po tym terenie, musiało już być omijane szerokim łukiem bo w ostatni dzień nie spotkaliśmy nikogo na trasie a z zapasów na koniec została jedna cebula z 5 litrów wody i 3 dania instant, które obiecaliśmy zostawić dla Aliego żony, żeby spróbowała.

To człowiek bez granic, poczucie humoru rozciągliwe jak guma, stawiający nam na pustyni banki na plecach emaliowanym kubkiem( film w komentarzu), przebierający w ciuszki tuaregowe i robiący sesje zdjęciowe, zakochał się w Royskop ( Runing to the see), który musieliśmy mu puszczać po 15 razy dziennie do którego tańczyliśmy, uwielbiający seciki klubowe przygotowane przez Kramera na wyjazd dla nas, płaczący ze wzruszenia przy Dawidzie Podsiadlo ( cover Nic nie noże przecież wiecznie trwać ) a w wieczory przy pustynnych ogniskach grający na zbiorniku po ropie….(filmik)

Wybrał dla nas trojga gwiazdy na niebie, śmiał się do rozpuku z naszych numerów, odsłonił świat pożycia seksualnego muzułmanów, pieprząc co chwile prawa stronę z lewą wskazywał mi drogę pomiędzy szlakami denerwując się, że noe jadę gdzie mówi, bo jak do cholery miałem sobie ustawić gradiacje ważności pomiędzy słowem w prawo a ręka wskazująca w lewo tyle, że za moimi, gadający w pięciu językach nieodzowny tłumacz z polskiego na tuareski nominowany do tego tytułu przez jednoosobowa kapitułę, a na koniec archeolog i znawca epok na podstawie skorupek naczyń glinianych zbierając całą reklamówkę skorup z dzbanków nomadów twierdząc, że maja 9 tysięcy lat.

To wszystko co z nim przeżyliśmy co nam pokazał, gdzie nas wywlekał poza szlaki, żeby wjechać prawie do Libiii przez wydmy, to sprawiło, że wypompowany jak przydomowe szambo, zamiast wrzucić wam pustynie to poświęcam ten wpis właśnie jemu. W pytę kochany facet.

A tutaj próbka tłumaczenia na tuareski a to z kolei z oczkiem dla Mikiela, który dawno temu sporządził ranking na najbardziej żenujące teksty do podrywu dziewcząt ……

Twoje oczy są w kolorze mojego Subaru - ALONE AN TITAWINM AOLANT AD SBAROINE ( Subaru)

Takie oczy jak twoje widziałem dwa razy, Twoje i jak koń się na bagnach topił - AS ASHWADGH DGH TITAWINM EDAFGH SNAT IYT CAMOU TAN SNAT CAM DEDE TOUDWD

Jak na osobę otyłą naprawdę niewiele się pocisz - AWDM AS MKAR DFRNIT THE TIDE HOULAN

Ten człowiek-kot, pokazał nam tą pustynie taką jaką on widzi, jak ją kocha, autentycznie bezgranicznie i pokazał nam swoje wielkie serducho zakochując się w nas z cholerną wzajemnością…….No i w kaczorku 😉❤️❤️😂

Bierzemy Aliego na północ i śmigamy 2000 km w stronę domu……

ALBATA  AMSAKOUL - w języku Touaregów to KACZOR PODRÓŻNIK Dojechaliśmy do Djanet. Dupy mówią nam, że chyba sobie jaja ro...
09/02/2024

ALBATA AMSAKOUL - w języku Touaregów to KACZOR PODRÓŻNIK

Dojechaliśmy do Djanet.

Dupy mówią nam, że chyba sobie jaja robimy, a następnym razem te nasze tępe łby mamy na tyle godzin na siedzeniach położyć jak takie debilizmy wymyślają żeby, 1800 km w dwa dni w upale bez klimy, no dwa i pół, bo zaczęliśmy po przebojach na granicy dosyć późno.

Dla zmotoryzowanych to uwaga !!!! Litr diesela kosztuje 66 groszy polskich za cała drogę zapłaciliśmy 120 zł ( 1800 km) przy naszej dubajskiej złotej toyotce, ja się zacząłem zastanawiać czy nie pic tej ropy, bo i jakość jest po prostu znakomita.

Cały czas z nami jedzie Mohamed Ali o tuareskim imieniu AG ALGHAMIS, którego chyba sam Allah zesłał bo pasuje do naszej dwójki jak śledzik do wódki, cudowny gość i nikt nie wie kto kogo kiedy wkręca, no i ogarnia niezliczone ilości posterunków policji i wojska non stop, a bez przewodnika nie jesteś w stanie w tym kraju przejechać 100 km a tez trzeba przyznać, że zawsze uśmiechnięci bardzo ciekawi nas i bardzo przyjaźni i cholera gdyby nie to, że na ulicach może widać z 10-15 % kobiet reszta siedzi w domach co wybaczcie ale niech się sami pozamykają jak im życie w 4 ścianach miłe ( na północy pewnie jest inaczej ale tutaj tak na trasie to wyglądało ) to generalnie wesoła ferajna…..
I mowilem tu o Arabach nie Tuaregach u których podobno kobieta jest 3 razy wajzniesza jak ojciec, ale to zweryfikujemy już tutaj na miejscu….

No i mam te swoje pustynie te swoje niekończące się przestrzenie i odparzoną dupę…..

A jak jedziesz 200 km od stacji do stacji a następny zakręt masz za 650 km (zdjęcie mapy !!) i zajeżdżasz na kawę w czubakowni takiej, że zastanawiasz się czy to może nie są już omamy przez to słońce gdzie poza stacja i oberżą nie ma ani jednej chaty, nic kompletnie nic, a barman odpieprza sztuczki magiczne to wiesz, że właśnie jesteś tam gdzie miałeś być ……(filmiki w komentarzach )

No i dzisiaj ruszamy w pustynie i góry na 5 dni a potem zobaczymy, bo jednak nas ten szan kochany Mohamed kosztuje 120 euro dziennie plus czasami hotel a one już ceny mają europejskie, wiec zobaczymy jak budżet nam się zepnie i co robimy dalej ……..

MAGICZNIE !!! UWIELBIAM !!!

Ps. W Dubaj jedzie cudownie wkład lusterka na wybojach tylko poluzował i musiałem na „krotko „ zalepić a tak jest pysznie.

Jesteśmy w Algierii. Standardzik z wizami a raczej brakiem wbitej w paszporcie.Mohamed Ali tak się nazywa nasz przewodni...
06/02/2024

Jesteśmy w Algierii.

Standardzik z wizami a raczej brakiem wbitej w paszporcie.

Mohamed Ali tak się nazywa nasz przewodnik 😂❤️😉ogarnął co trzeba w małe pare godzin 😂 i zostało nam małe 1800 km tylko do bazy z której ruszamy dalej w pustynię.

Cóż dalej pisać……

D**a wspawana w siedzenia i szorujemy.

Chciało się przestrzeni to bardzo proszę 😂😂😂😂

Miękkie wejście w arabski świat….Tak jak planowaliśmy te pare dni w Tunezji spokojnie nam wystarczyło aby mięciutko wjec...
05/02/2024

Miękkie wejście w arabski świat….

Tak jak planowaliśmy te pare dni w Tunezji spokojnie nam wystarczyło aby mięciutko wjechać w Afrykę i się zaaklimatyzować.

Jasna sprawa, że pare razy trzeba gacie zdjąć jeśli zapomina się o pytaniu o ceny ale jak dzisiejszego poranka o swoje też powalczyć umiemy, doprecyzowaliśmy schematy i lecimy na miękko.

Jutro startujemy na granice z samego rana bo też sami nie wiemy ile te procedury potrwają i czy wszystko poleci bez zbędnych ceregieli.

I czekamy na Algierię jak obóz harcerski na wypieki druhny w sosnowym borze a nasza toyotka na nowego pasażera i w drogę na południe do miejsca gdzie posramy zbroje….

Od wczoraj zainstalowaliśmy kino obwoźne w wywlokowni ( tak się nazywa nasza komnata sypialna ) i pociskami do snu ….

Ps. Zasięg poza piaskami Sahary jest prawie non stop 👀👀👀
Ps2. Nie oglądamy filmów dla dorosłych 😂😂😂
Ps3 chociaż Grzesiek już coś proponował ale nie wydaje się to właściwy pomysł…..na razie 😂😂

Przelot na kosmos Przelecieliśmy wybrzeżem wschodnim Tunezję w stronę Libii, na ostatnim przystanku nad morzem wrąbalism...
04/02/2024

Przelot na kosmos

Przelecieliśmy wybrzeżem wschodnim Tunezję w stronę Libii, na ostatnim przystanku nad morzem wrąbalismy rybska, krewety tak żeby starczyło na cały wyjazd a potem już tylko w ląd, do kosmosu, bo dla mnie pustynia to jest kosmos.

W swoim pierdolcu małomiasteczkowym, nie potrafiłbym zamienić lasów w Borach na żadne inne miejsce, ale jakbym miał, to zanurkowałbym właśnie na moje kochane piaskownice. Nie zanurkuje jednak, ale kocham jak cholera i zarażam tą miłością każdego kto chce to poczuć i ma otwarty łeb na przestrzeń.

Noc wcześniej zgarnęła nas policja z obozowiska w górach i sprowadziła na dół do wioski, ale w bardzo przyjaznych gestach kompletnego wzajemnego niezrozumienia zostawili nas w centrum wsi i musieliśmy spać jak dziwki pod latarnią. Trudno tak bywa.

I jesteśmy…. Przecinamy na pół Saharę tunezyjską bez miękkiej gry.

Tankowanie paliwa, bo zasada jest zawsze ta sama, że jak jest możliwość to auto do pełna, a nawet jak miałoby starczyć paliwa, to i tak trzeba mieszać jak jest możliwość, bo zdarzają się stacje gdzie wpompujesz takie g***o, że nawet wszystko chlejacy 4,2 diesel Toyoty wymięka, a jak się wymiesza z dobrym to suma summarum nie będzie draki i pojedzie.

Ruszamy. Dostajemy namiary na jakieś obozowisko przy fajnych wydmach od miejscowego poganiacza quadow i mamy szutrem 20 km i potem 20 km przez wydmy.
I to rozwala, bo nie ma piękniejszej jazdy, nie ma i koniec.

Pierwszy raz z Grzesiem, ale koleś opierdziela tak nawigację, że zostaje mi tylko patrzenie, żeby nie rozbić auta i nawet prawie mieścimy się w szlaku nawigacyjnym. No może czasami odjeżdżając kilka, kilkadziesiąt metrów od niego, który jest tak zawiany piachem, że śladów żadnych innych aut nie widać od kilku już kilometrów.

Szczęśliwie dojechaliśmy na nocleg.

To co zastaliśmy w bazie rozwaliło nas na łopatki. (Ostatnie zdjęcia)😂😂

Wyślę rano, bo na jednej z wydm jest zasięg internetu jeszcze i wjedziemy, żeby wysłać…….

Jutro czeka nas naprawdę w pytę drogi, najpiękniejszej na świecie pustyni…..

No i zapomniałem, wrzucam pare zdjęć z Matmaty gdzie kręcili gwiezdne wojny i gdzie Troglodyci mieszkali a podobno w jednej z takich jaskiniowych chat mieszkają nadal….

Czyste wariactwo !!!Po wykupieniu biletu dodatkowego o którym zapomnieliśmy, na samochód, klasycznie rozbiliśmy obóz nad...
02/02/2024

Czyste wariactwo !!!

Po wykupieniu biletu dodatkowego o którym zapomnieliśmy, na samochód, klasycznie rozbiliśmy obóz nad morzem śródziemnym i elegancko w synchronicznym pochrumkiwaniu przespaliśmy sobie do czasu, aż słoneczko powiedziało, wypad.

W kolejkę na prom ustawiliśmy się z 3 godziny wcześniej.
Prom oczywiście spóźniony my czekamy jak chust na posypkę z cukru pudru.
Trzeba wiedzieć, że jesteśmy juz poza bramkami wyjazdowymi czyli w głowach mamy już tylko pokazanie biletu, paszport i jazda na łajbę.

Okazuje się jednak, że przed samym wjazdem pan sprawdza jakieś pieprzone „check in” nigdzie nie mielismy na biletach napisane o czymś takim, kupując bilet nikt nie powiedział, że trzeba zapieprzać do kasy biletowej jeszcze raz i dostać takowy tuż przed boardingiem.

Wypad z kolejki z powrotem na terminal po „checkina”, a tu mały zonk.

Pani mówi, że za późno nie da nam tego gowna, atmosfera podniosła się niepokojąco do wysokiego ciśnienia, wyrzucono nas od kas zamykając roletę i twierdząc, że mamy sobie iść na policję jak coś się nie podoba.

Trochę zdjęli nam gacie i zostawili na środku . Następny prom za tydzień, jesteśmy pod Rzymem ale nie po to jechałem aby przesiadywać po rzymskich knajpach całe 7 dn.

Takiego fackupu to nie miałem.

Wskoczyliśmy do auta i mówię do Grześka, „nie ma bata musimy spróbować wpieprzyć się na ten zasrany prom za wszelka cenę”.

Nigdy nie robiłem tego ale wziąłem kasę z portfela. (Mamy wspólny budżet) wylazłem z samochodu i mówię, k***a przekupię jak będzie trzeba.

Kolesie za Boga nie chcą słyszeć o wpuszczeniu na statek bez kwita, w końcu, któryś patrząc na desperackie namawiania, błagania i wszelkie sposoby wjechania, mówi.
„ k***a, dobra chłopaki jak kapitan się zgodzi to śmigacie” .

Powiem szczerze to był przełom bo w tym momencie dali nam argument, że są wstanie złamać procedury, a jak to są w stanie zrobić, to my z łap nie wypuścimy takiej okazji…..

Wjechaliśmy na łajbę, za nami zamknęli właz a jakby ta krypa poszła na dno to my w statystykach nie bylibyśmy ujęci……

Miejmy nadzieję, że Afryka będzie dla nas łaskawsza niż sam do niej wjazd …….

Jesteśmy w Tunezji ❤️❤️

Algieria - Sahara …..Aby wjechać do Algierii niezbędne jest zaproszenie prywatne lub przez agencje, która wystawia Ci ta...
31/01/2024

Algieria - Sahara …..

Aby wjechać do Algierii niezbędne jest zaproszenie prywatne lub przez agencje, która wystawia Ci takowe i na tej podstawie wyrabia się wizę do kraju.
Oczywiście nikt z tzw podróżników nie powie jak i przez jakie agencje się to ogarnia bo to są takie smaczki i tajemniczki pilnie strzeżone….takie tańce indyków na podwórku albo strzeżone tajemniczki firm organizujących wyjazdy za gruby szmal.

Słyszeliśmy tez o problemach i kilkumiesięcznym oczekiwaniu na takie wizy.

Świat jest jednak super prosty albo szczęście sprzyja tym co otwierają gęby i szukają i chcą to wszystko znaleźć, dlatego znalazłem Abdellaha, już podobno mego serdecznego przyjaciela 😉,który załatwił nam wizy w 12 dni nie wziął za to ani grosza a dodatkowo wyśle na granice z Tunezja na środku pustyni przewodnika, który jest dla obcokrajowcow niezbędny aby móc się poruszać po południowej pustynnej części Algierii.
Wydawało się to tak niewiarygodne, że Grześ (mój serdeczny przyjaciel dzielący dole wyprawy) sprawdzał w ambasadzie Algierii w Polsce czy aby ten dokument nam wystarczy na wjazd. Wystarczy. Podobno.

Nie podpisaliśmy żadnej umowy nie płaciliśmy żadnej zaliczki a 6 lutego mamy spotkanie z nieznajomym na środku pustyni na przejściu granicznym, który będzie w naszym aucie z nami latał jako przewodnik po Saharze.

Miejmy nadzieje, że tam będzie a wiedzieć trzeba, że koleś będzie wlókł się przez dwa dni aby dojechać na to spotkanie z nami, bo taka jest właśnie odległość do Djanet do miasteczka, które dopiero będzie naszym punktem startowym na szaleństwo po pustyni.

To jest właśnie piękno postrzegania czasu i przestrzeni w innym wymiarze.

Ps. Biorąc pod uwagę, że bilety na prom do Tunezji kupione zostały tak, że nikt się nie zorientował, że może i płynie z nami kapitan, lecz nie miała płynąc Toyota, bo Grześ przeoczył szczegół, który ma wozić dupę nam po pustyni i nie wykupił biletu na auto, a ja patrząc wprawdzie nie widziałem pozycji „vehicle” ale zupełnie nie wzbudziło to mojego zainteresowania…😂😂taki urok z nami jest często ale zawsze jakoś to jest 😂😂
Na szczęście jakoś miejsca na krypie jest dużo i dla naszej kochanej Toyotki znalazł się kawałek pokładu…..

No i powiedzcie, że miłość niedzygatunkowa nie istnieje ❤️❤️❤️
08/04/2023

No i powiedzcie, że miłość niedzygatunkowa nie istnieje ❤️❤️❤️

Niesamowite !!!W wiecznej gonitwie zastygł pan szczupak wiecznie uganiający się za podlotkami płotkami.Na zdjęciu z odle...
01/03/2023

Niesamowite !!!
W wiecznej gonitwie zastygł pan szczupak wiecznie uganiający się za podlotkami płotkami.

Na zdjęciu z odleglosci widac ze ta plama cienkiego lodu to wieczorem była jeszcze woda, czyli prawdopodobnie plotka wyskoczyła jeszcze małą dziurka zamarzającej plamy szczupak za nią i utknął na cienkim lodzie ❤️❤️❤️❤️

To jest tez dramat dwojga kochanków, przetrwać święta w Polsce, przetrwać zimę i nie doczekać świeżych wiosennych kijanek na śniadanie ani lewoskretnych helix glonikow zajadanych z koleżankami pod liśćmi grzybienia wodnego …..smutne ale życie.

No to koniec To miasto tez musi mieć swoją chwile na Seledynie. Kiedyś jak wyjeżdżałem na chwile czyli studia do Poznani...
07/02/2023

No to koniec

To miasto tez musi mieć swoją chwile na Seledynie.

Kiedyś jak wyjeżdżałem na chwile czyli studia do Poznania, jebło mnie strasznie, najbardziej sam rumor w większym mieście, trudno z zacisznego miasteczka było się wpasować w ten harmider Poznania, wszystko dziwne, dużo większe, potem taki sam skok miałem jak zacząłem swój epizod w Londynie na wierceniu dziurek w ścianach i tapetowaniu pokoi hotelowych.

I już myślałem, że ok, widziałem już to co duże w miastach ale znowu nadszedł strzał przeskoku z Londynu na miasta Ameryki Łacińskiej. To jest obłęd jak bardzo miasta mogą być „na sterydach”.

BA nie jest wcale największe a jest kosmicznie wielkie 15,5 mln ludzi, kamienice z początków 20 wieku, gdzie w Warszawie jeździ wówczas się konno po błocku a tu budynki po 7/8 pięter, w latach 30 jeździ aut ilość, porównywalna ze Stanami Zjednoczonymi.

Drzwi wejściowe na 4/5 m wysokie całe drewniane od dołu do góry otwierane, to na podwórko „charatac w gałe” to chyba się wychodziło raz na miesiąc po czym wracało się po miesiącu bo kto był w stanie je tyle razy otwierać. Zupełnie się nie dziwię, ze Messi to walił w nią bez przerwy bo przy jego wzroście nie opłacało mu się wołać kumpli aby go do klamki podsadzili żeby je otworzyć i wrócić na noc.

Wrzucę na sam koniec dwa budynki jeden to biblioteka narodowa, brutalizm modernistyczny (nie wiem czy tak można to sparować ) a drugi to księgarnia najpiękniejsza na świecie a na pewno w czołówce takich księgarń. Jedna książkowa branża je na pewno łączy a dzieli wszystko inne.

No i jeszcze pare fot bo chyba naprawdę warto to miasto zobaczyć chociaż jak wiadomo, ja tak lubię duże miasta jak Morawiecki X przykazań🥊😏

A resztę…..sami sobie zobaczcie, wsiadając w samolot i połaźcie. I gwarantuje wam (pomijając bilet lotniczy ) porównywalne ceny Krakowa.

A propos Krakowa to jakoś nam się tak ta paka przyjaciół pozlepiała, że 2 Anie i Grzesiek z Witkiem stworzyli taki przyczółek na południu i otworzyli specjalne miejsce żeby poznać Kraków od kuchni (4 dniowa wycieczka pasywna 😂😂😍😍❤️) z pięknym zakwaterowaniem i mega, mega pomocnymi morduchnami jakby ktoś chciał w samym serduchu imprezowego KRK to polecam Wicia apartamenty. ❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Tutaj link:
https://www.booking.com/Share-IgcIti1

No i to już koniec, wracam do roboty…..

Buenos Aires 2023

PAMPERSI , wisienka na torcie.  Poznałem Antonia na samym początku w BA a pewne zdarzenie i jego na szczęście szczęśliwy...
06/02/2023

PAMPERSI , wisienka na torcie.


Poznałem Antonia na samym początku w BA a pewne zdarzenie i jego na szczęście szczęśliwy finał pozwolił miś korzystać z zaproszenia i wyskoczenie na weekend na ba Pampę i wskoczenie w buty „obszarnikow” tego nie zobaczycie w przewodnikach i książkach o następnych wodospadach czy piramidach.

35% ludności Argentyny żyje w BA to mniej więcej tak jakby Warszawa miała 13 mln ludności a jakby tak było to sobie już sami wyobraźcie, że na wakacjach już na bank wszędzie zamiast „dzień dobry” byśmy się witali „u nas w Warszawie”😂😂

Dobra ale zostawmy miasta, druga część najliczniejsza mieszka tuż pod BA na Pampie, tuż, mam na myśli do 1000 km na zachód/południe i północ. I to jest taka Argentyna którą ja mam wdrukowaną czyli obszrnicza gdzie ESTANCJE (gospodarstwa/rancha) maja po kilkaset bądź kilka tysięcy ha. a wołowina po prostu rozwala kubki smakowe.

I to jest czad zobaczyć to wszystko od środka.

Oczywiście, żeby było jasne ja zobaczyłem to z perspektywy zarządcy bądź właściciela, gdzie to młode pokolenie przejmuje pałeczkę po rodzicach a ten stereotyp romantycznego gaucho na koniach to sprzedaje się turystom.
Tu jest po prostu codzienna napierdalnaka o przetrwanie.

Model jest taki na dwóch przykładach podam.
Antonio 400 krów mlecznych i ileśset dodatkowo do rozmnażania i na sprzedaż do hodowli na mięso, 400 ha plus 400 dzierżawy. On mieszka w miasteczku 3/4 dni na ranchu około 7 osób mieszkających tam i pracujących. Nie wyglada to imponująco ale chyba sobie radzą ale musi walczyć o rozwój i przetrwanie. Zero dotacji na działalność jak u nas.

Augustin posiadłość kupiona przez dziadka medyka 1500 ha bez kredytów, młody koleś po studiach agrotechnicznych nowoczesne gospodarstwo ze sznytem obszranikowym z wywaloną chatą, 16 osób pracujących wszystko zmechanizowane.

I to wszystko na totalnym „stole” bez jednego pagórka na tysiącach km2 a sam fakt, że ktoś się interesuje jak żyją, a powiedzmy szczerze to oni ciągną ten kraj przypięci do wozu zwanego Argentyna z którego ichniejszy P*S czyli socjalistyczno-narodowa mieszanka nierobów rozrzuca we wszystkie strony kasę w formie socjalów, sprawiło, że pokazywali mi wszystko przez cały weekend.

Nie będę mędził o szczegółach prowadzenia takich gospodarstw, bo to pewnie mało interesujące będzie ale wrzucę zdjęcia z tej niesamowitej wizyty.

(Tego niech veganie nie czytają )
No i chłopaki odwalili ASSADO czyli grilla, każdy kupił po trochu najlepszej na świecie wołowiny, po trochu wyszło nam z 5 kilo, Tomi jeden z chłopaków zrobił z tego mistrzostwo ale takie mistrzostwo, że ja coś podobnego mogę porównać tylko do cielaka opiekanego godzinami w specjalnym grillowisku w Tatarskiej Jurcie pod okiem mistrza Mirasa Bogdanowicza z niezastąpionym pomagierem w mojej osobie własnej 🤣🤣

Address


Website

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when seledyn.com.pl posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Shortcuts

  • Address
  • Alerts
  • Videos
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Travel Agency?

Share