Moja historia
Czekałam na nią od sierpnia. W końcu pojawiła się pewnego jesiennego wieczoru i od razu została użyta. W latach 90-tych to kasety VHS były najpopularniejszymi nośnikami filmów, a na tej wyczekiwanej nasz znajomy uwiecznił migawki z wakacji spędzonych z rodzicami pod namiotem nad brzegiem Sanu. Nie pamiętam już co było na nagraniu, ponieważ pierwsze zdanie które na nim usłyszałam całkowicie mnie pochłonęło. Miałam wtedy kilka lat i właśnie odkryłam fascynujący świat, w którym dziś czuję się jak w domu.
Cóż takiego usłyszałam na początku filmu? Otóż pokazując panoramę góry, pod którą spędziłam 4 tygodnie wakacji, głos w tle powiedział: “Ta góra nazywa się Czulnia”. Nie miałam zielonego pojęcia skąd on to wie i gdzie znajduje się takie informacje, ale możliwość opisywania i poznawania prawdziwego świata wydała mi się najniezwyklejszą rzeczą wartą zaangażowania. Miałam nosa!
Przez następne miesiące sama uczyłam się czytać mapę, odlewać w gipsie tropy zwierząt i odróżniać drzewa, ale kiedy dużo później moi znajomi ze studiów potrafili narysować łagiewkę pyłkową w pięciu przekrojach jednocześnie nie rozpoznając firletki, którą była porośnięta łąka na której staliśmy zrozumiałam co chcę w życiu robić. Po drodze zostałam przewodnikiem beskidzkim, kierowałam zespołem ds. edukacji w Magurskim Parku Narodowym, spotykałam się ludźmi i przyrodą i oto jest! Z BARWINKIEM jest dokładnie tym, z czym chciałam się spotkać dawno temu pod Czulnią.