28/08/2024
To koniec - stwierdzili obrońcy polskiej pozycji na Grodowej Górze. Do tej pory skryci za starymi wałami stawiali czynny opór szwedzkiemu najeźdźcy. Lecz teraz zabrakło im amunicji. Dowódca Polaków w akcie desperacji nakazał załadować armaty kaszą i wystrzelić ją w kierunku wroga. Ci widząc to zaniechali dalszego ataku. Stwierdzili, że skoro Polacy strzelają kaszą to zapewne mają pokaźne zapasy żywności i długo jeszcze będą stawiać opór na Grodowej Górze. Tak mówi legenda a na pamiątkę tej potyczki już w siedemnastym wieku stanęła tutaj, na wzniesieniu drewniana kapliczka. W 1850 roku w jej miejscu postawiono murowaną kaplice, otoczoną płaskimi półokrągłymi kamieniami. Choć ich kształt przypomina nieco nagrobne płyty to nie jest to nic innego jak pozostałość po ogrodzeniu. Dziś kaplica znajduje się niemal na cyplu, wciśnięta pomiędzy dwa kamieniołomy – współczesny, wciąż funkcjonujący i dziewiętnastowieczny, z którego to piaskowiec używany był do produkcji kamieni młyńskich i wykładania pieców hutniczych. Młodsze wyrobisko pochłonęło większą część ziemnych wałów, doskonale widocznych jeszcze w XIX wieku. Jedna z teorii mówi iż było to ziemne założenie obronne okalające wczesnośredniowieczny gród. Wskazywać może na to nazwa wzniesienia jak pobliskiej miejscowości – Tumlin Podgród. Przeprowadzone w latach osiemdziesiątych przez archeolog Eligię Gąssowską badania archeologiczne wskazały czas powstania nasypów przed dziesiątym wiekiem, chociaż ślady spalenizny znalezione w wałach, metodą c14 wyznaczyły najpóźniej rok 1193. Wewnątrz przebadanego obszaru, zamkniętego dwoma liniami wałów, wschodnim i zachodnim, nie znaleziono żadnych śladów kulturowych ani zabytków obecności człowieka. Koreluje to z odkryciami na Łyściu i Górze Dobrzeszowskiej, gdzie część kultowa wewnątrz wału była miejscem szczególnym, oddzielonym, nie dostępnym dla wszystkich i wolnym od prozaicznych czynności. To potwierdza drugą teorię - istniał tutaj ośrodek kultowy a domniemany średniowieczny gród wykorzystał starsze, istniejące już tutaj nasypy świątynne do celów obronnych. Wały miały pierwotnie 5 metrów wysokości. Być może istniała jeszcze trzecia, dodatkowa linia od strony zachodniej. Do dziś zachowały się dwumetrowe nasypy, w pobliżu kaplicy, w postaci przesmyku między wyrobiskami.
Z tego właśnie miejsca, z Góry Grodowej rozpocząłem swój spacer wzdłuż Głównego Szlaku Świętokrzyskiego. Trasa po zejściu z Góry Grodowej początkowo okazała się łaskawa, prowadząc wzdłuż zbocza Góry Wykieńskiej. Jednakże po jakimś czasie skręciła w prawo serwując dosyć strome podejście na sam szczyt wzniesienia. Kolejnym punktem, przylegającym do Wykieńskiej od strony południowej była góra zwana Kamieniem lub Piekłem, lecz jak to mówią, nie taki diabeł straszny – ów miejsce charakteryzuje się niewielkim głazem. Dalej czerwona kreska przecinając trasę Kielce – Łódź poprowadziła mnie do bardzo malowniczego miejsca, na zbocze Ciosowej Góry. Znajduje się tutaj, sięgające niemal do nieba odsłonięcie czerwonego piaskowca. Kiedyś, od czasów średniowiecza był to kolejny w Paśmie Tumlińskim kamieniołom, który po zakończeniu eksploatacji w połowie lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku stał się pomnikiem przyrody i jednym z punktów Świętokrzyskiego Szlaku Archeo-Geologicznego. Miejsce, idąc dalej za za czerwonymi oznaczeniami można podziwiać również z góry. Po wyjściu z lasu, przez cztery kilometry trasa prowadziła przez wieś Porzecze ku zboczu Baraniej Góry. Gorąco polecam to miejsce, rozpościera się stąd niesamowity widok – na Kielce, pasmo Posłowickie, zamek w Chęcinach, Łysice, Łysiec...widać niemalże całe Góry Świętokrzyskie. Na Baraniej Górze żadnego beczącego stada nie spotkałem, była natomiast czarna kropka, początek krótkiego szlaku wiodącego do Oblęgorka. Kolejnym na trasie wyniesieniem, była Góra Siniewska, najwyższe wzgórze pasma Oblęgorskiego. Niektórzy dopatrywali się tutaj eliptycznych , podobnych do tych na Łyścu i Dobrzeszowskiej kultowych założeń. Nie jest to jednak potwierdzone żadnymi badaniami. Jest tutaj jednak, już wśród zabudowań ludzkich, współczesny, bardzo dobrze wyposażony punkt widokowy. Niestety widok stąd nie jest aż tak spektakularny jak ze wspomnianej wcześniej Baraniej Góry ;) Podążyłem dalej, ku Perzowej Górze. To chyba było drugie, mając w pamięci Górę Grodową najbardziej malownicze miejsce mojej wycieczki.
Według podań, już od czasów pogańskich, skrywała się w tym miejscu ludność, chroniąc się przed morowym powietrzem. Z czasem, najprawdopodobniej, w XVIII wieku powstała tutaj kaplica i zgodnie z wcześniejszą tradycją tego miejsca poświęcona ona została św. Rozalii, obrończyni przed zarazą. Władze kościelne przez długi czas nie były przychylne temu miejscu. W 1820 biskup sandomierski Adam Burzyński nakazał zamknąć to miejsce widząc w pielgrzymkach do leśnej kaplicy powrót do pogańskich praktyk. Wskutek czego władze carskie nakazały zlikwidowanie jej dziedzicowi pobliskiej Wólki Kluckiej Eustachemu Kołłątajowi (szerzej o tym panu w poście: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=pfbid0otRNUGu5ovVkYtrYjQJQLHG8qELiqVsoCXiHbtbHwhdg3gkVxKpmCYHcdbgFEnM5l&id=100064327710486&locale=pl_PL). Ten zamiast oczyścić jaskinie, w 1861 odrestaurował kaplice. Pielgrzymów przybywało. Wpływ na to miała m.in. epidemia cholery w 1862 roku. Niedługo później, po wybuchu powstania styczniowego kwaterował tutaj oddział Langiewicza. Gdy na początku lat siedemdziesiątych XIX kult Rozalii na Perzowej górze został zatwierdzony przez Kościół kaplica stała się obiektem sporu pomiędzy proboszczem ze Strawczyna a proboszczem z Grzymałkowa. Obydwaj chcieli mieć kaplicę w swojej parafii. W 1899 roku na Perzowej Górze wybuchł pożar. Kaplica ocalała i została poddana renowacji. Kolejne prace konserwatorskie miały miejsce w okresie międzywojennym. Na skale ustawiono żeliwny krzyż, zabetonowane uszkodzone fragmenty ścian i odnowiono XIX obraz, niestety nie ten, który obecnie możemy zobaczyć. Obecny pochodzi z drugiej połowy XX wieku.
I tak mijając ów skalną kaplicę podążyłem ku niewielkiej Górze Kużnickiej z malowniczymi głazami na szczycie a dalej do Kuźniak ku końcowej czerwonej kropce Głównego Szlaku Świętokrzyskiego.
Relacje z z drugiego końca szlaku mogą Państwo znaleźć pod linkiem: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=pfbid0yNwjQLUsV45YvtcpqLSb24pqVdLdQRrQafg7K7maHZnwxobGzb1unN6iaYyghwFUl&id=100064327710486