08/12/2024
170 lat temu, 8 grudnia 1854 roku urodziła się Anna Bilińska-Bohdanowiczowa. Artystka malarka, pierwsza Polka, która uzyskała w tej dziedzinie wyższe wykształcenie akademickie, które zdobyła w ówczesnej światowej stolicy sztuki, Paryżu.
Pierwsze lekcje rysunku, jako bardzo młoda dziewczyna, pobierała w rosyjskiej Wiatce (dziś Kirow), u przebywającego tam na zesłaniu Elvira Andriollego.
Po przyjeździe wraz z matką do Warszawy przez dwa lata uczęszczała do konserwatorium, nie zarzucając przy tym pracy nad swoim warsztatem malarskim. Po odejściu z uczelni muzycznej zapisała się do Klasy Rysunkowej Wojciecha Gersona, który bardzo szybko przekonał się o jej talencie i przepowiadał jej wspaniałą karierę. I, jak się okazało, nie mylił się w swoich przewidywaniach.
Przez kilka lat borykała się z ogromnymi trudnościami finansowymi i przeciwnościami losu. Podczas pobytu we Francji mogła liczyć tylko na minimalną pomoc ze strony rodziny, gdyż jej ojciec stracił wszystkie oszczędności powierzając je rosyjskiemu bankowi, który zbankrutował. W krótkich odstępach czasu umarł jej ojciec, następnie ukochany, poznany w Wiedniu polski rzeźbiarz Wojciech Grabowski oraz serdeczna przyjaciółka Klementyna Krassowska. Jedyną pociechą mógł być fakt otrzymania w spadku po Krassowskiej znacznej sumy pieniędzy, która pozwoliła Annie na spokojną egzystencję i całkowite oddanie się swojej pracy.
Ogromne powodzenie zyskał jej „Autoportret” z 1887 r., za który została nagrodzona złotym medalem na Salonie 1887 oraz srebrnym na Wystawie Światowej w Paryżu, dwa lata później.
Sukces ten ugruntował jej międzynarodową sławę w świecie sztuki.
W 1892 roku wyszła za mąż za doktora Antoniego Bohdanowicza. Niestety kilka miesięcy po ślubie zmarła z powodu ciężkiej choroby serca. Pochowana została na Starych Powązkach.
Po jej śmierci Józef Chełmoński nadesłał do redakcji „Tygodnika Ilustrowanego” emocjonalny list z prośbą o jego publikację jako wyraz hołdu dla zmarłej artystki.
Jego ostatnie zdania brzmiały następująco:
„(…) Jak zwykły wyrobnik paryski, późnym dopiero wieczorem, zmęczona, sterana wracała do swej pracowni przy ulicy Fleurs. Mimo to była zawsze pogodna i wesoła, i nie łatwo było nieraz odgadnąć z jakim trudem zdobywać musiała chleb codzienny. Talent jej potężniał stopniowo, a w dziełach widzieć było można coraz wyraźniej ustalenie się artystycznych dążeń i coraz większą pewność w ich urzeczywistnianiu. Szkoda jej, bo pewne strony właściwe swemu talentowi doprowadziła do doskonałości: w portretach zwłaszcza przewyższyła wielu malarzy, uważanych powszechnie za najlepszych. Właśnie kiedy u nas coraz bardziej zaczyna się mnożyć zastęp ludzi, którzy bez dostatecznego przygotowania umysłu, serca i ręki, bez żadnego zamiłowania do sztuki, bez gotowości ponoszenia ofiar dla niej, zajmują się malowaniem obrazów, tym większa cześć należy się od nas tej prawdziwej męczenniczce i kapłance sztuki”.
Obrazy autorstwa Anny Bilińskiej-Bohdanowiczowej:
„Autoportret z paletą” , 1887 (domena publiczna)
„Widok na Saską Kępę od strony ulicy Oboźnej”, 1877 (domena publiczna)
„Ulica Unter den Linden w Berlinie”, 1890 (domena publiczna)
„Murzynka”, 1884 (domena publiczna)
„W oknie”, 1890 (domena publiczna)
„Bretonka na progu domu”, 1889 (domena publiczna)
„Kobieta z japońskim parasolem”, 1888 (domena publiczna)
„Kobieta z lornetką”, 1884 (domena publiczna)
Grobowiec rodziny Bohdanowiczów na Starych Powązkach. (Fot. Robert Cymborski)