09/03/2025
[KONIE W MORSKIM OKU]
Głos rozsądku ws. koni do Morskiego Oka.Teskt napisany przez osobę zawodowo zajmującą się końmi, a przede wszystkim ich miłośniczkę. Od siebie dodam, że od dziecka, żyjąc na gospodarstwie i obcując ze zwierzętami wszelakimi mogę potwierdzić, że jeśli ktoś decyduje się posiadać jakiekolwiek zwierzę, to musi być miłośnikiem tych zwierząt. To odpowiedzialność podobna do tej, którą ponosimy za bliskie nam osoby. I nie ma urlopu od dbania o zwierzęta. Jeśli zwierzę wykonuje dodatkowo pracę w granicach swojej wytrzymałości, to tylko z pożytkiem dla tego zwierzęcia. Hobbistyczne posiadanie konika polnego, a konia różnią niemałe koszty utrzymania. Więc jak chcemy oglądać konie w naszym otoczeniu, to musimy się liczyć z tym, że nikt nie będzie na nie łożył pieniędzy czysto hobbistycznie, bo to nie jest koszt rzędu 300 zł miesięcznie... Zgadzam się z autorką tesktu i nawołuje do lektury, aby przestać powtarzać slogany, które lobbują "obrońcy" zwierząt.
Czy zmiany w transporcie konnym na Morskim Oku są sukcesem?
Czy wiecie, ile osób w Polsce posiada konie?
Szacunkowo jest to niecały JEDEN procent społeczeństwa.
99 pozostałych zna konie z: książek dla dzieci, z serialu Yellowstone, Karino, ze Shreka, z pocztówki i internetu. Może kiedyś przechodzili obok albo pogłaskali jednego w przelocie, bo bali się żeby nie ugryzł albo ich nie kopnął. Niestety ta ,,opinia publiczna" doprowadziła naciskami do zmian na niekorzyść dla koni.
Pocieszające jest to, że fundacje zostały olane i niezaproszone do tych rozmów 😆 LOL
Sprawa koni z Morskiego Oka zawsze była mi geograficznie bliska, bo konie pamiętam od dzieciaka.
Kiedy jeszcze nie miałam własnych, ani nie posiadałam wiedzy o ich psychice, rasach, żywieniu, potrzebach, leczeniu, opiece, utrzymaniu, treningu i jeszcze jakichś 300 innych elementach, których tylko właściciel lub jeździec jest świadomy, wtedy jak papuga powtarzałam jak większość ludzi nieposiadających tych zwierząt: ,,Konie powinny być wycofane z Morskiego Oka, bo się męczą".
Moje zdanie zmieniłam jakieś 10 lat temu.
Kiedy trafił do mnie PIERWSZY koń po pracy w Morskim Oku, patrzyłam na niego jak na sztabkę złota, jak na coś, o czym wszyscy mówią i się emocjonują... szukałam tych wad postawy, chorób, oznak przemęczenia... czegokolwiek, co by sugerowało, jak ten koń miał źle.
A tu doopa. Nic nie znalazłam, koń gruby i może nawet trochę bez kondycji, prześwietliłam mu nogi i kręgosłup.. cały czas czekałam na jakieś potwierdzenie tej narracji, że on taki biedny i przemęczony pracą. A on stał, jadł, srał i gdyby mógł, to by się ze mnie śmiał...
Miałam w treningu i do przyuczenia pod siodło wiele koni, z tego duża część po pracy zaprzęgowej w Morskim Oku.
Moje własne doświadczenia sprawiły, że starałam się szerzyć moje odkrycia: konie nie mają złych warunków, a praca 1.5 godziny dozwolona co drugi dzień (przeczytajcie to jeszcze raz! tyle trwał jeden kurs w górę i w dół dla 2 koni!!) nie wyczerpuje tych przepotężnych zwierząt! Ergo, nie idą do rzeźni po 3 sezonach.
Moje wnioski potwierdzili niezależni weterynarze i wtedy już byłam pewna:
Nastały takie czasy, że tylko własne niezależne myślenie daje efekty.
Dziś wszelkie bazowanie na opiniach telewizyjnych lub internetowych robi z ludzi papugi podatne na manipulacje.
Nie wchodzę w rozmowę z pseudoobrońcami NIEPOSIADAJĄCYMI koni, ponieważ dotąd ani jeden nie podał mi naukowo potwierdzonego wzoru na przemęczenie koni w parze pracujących 1.5 godziny po płaskim, dwa tygodnie w miesiącu.
Zmęczyłam się tłumaczeniem, że konie się potykają i wywracają i... wstają! Wszędzie: na łąkach, u mnie nawet w boksie, na ujeżdżalniach, w szkółkach. Mnie nie szokuje zdjęcie konia, który się wywalił, bo widziałam to ostatnio trzy dni temu 😆
Rozmowa z kimś, kto nie posiada koni albo nie jest z nimi związany profesjonalnie albo chociaż hobbistycznie, to jak rozmowa ze ślepym o kolorach. Ja się tego na pewno nie podejmę, mimo że kiedyś to robiłam 😅
Skrócenie trasy na Morskie Oko to zabieranie koniom pracy i możliwości zarobku na własne utrzymanie.
Właściciele tych koni powinni byli JUŻ DAWNO wykorzystać media społecznościowe do szerzenia FAKTÓW na temat swoich koni, a nie siedzieć cicho.
Ja ani nikt z mojej rodziny na tym transporcie nie zarabiamy. Piszę ideologicznie, bo chcę, żeby konie były, miały pracę, a co za tym idzie, przyszłość.
Działam, ponieważ bardzo bym nie chciała, aby konie zniknęły z powodu swojego wysokiego kosztu utrzymania oraz zerowego zapotrzebowania na nie i tych odklejonych pseudoobrońców z wiedzą na temat koni jak ze Shreka.